Wszystko rozumiem: nie da się uniknąć wszystkich błędów. Dlatego ze zrozumieniem odbierałam poprzednie wydania „Klubu przyjaciół Myszki Miki” wydawnictwa DeAgostini.
Pomyłki interpunkcyjne, nawet literówki jestem w stanie wybaczyć (wszak sama nie jestem od nich wolna), choć trzeba przyznać, że w wydawnictwie, które mierzy się z wprowadzeniem na rynek serii książek i płyt DVD z przygodami uroczej myszki można byłoby ich uniknąć. Szczególnie ze względu na ambitny cel, jaki przyświeca serii: mianowicie chęć nauki dzieci nowych słów i wyrażeń.
Natomiast zdecydowanie nie jestem w stanie zrozumieć błędów ortograficznych, które aż biją po oczach. Zresztą sami oceńcie…
Seria książeczek i płyt DVD jest uwielbiana przez naszą córkę. Jak zresztą po prostu postać małej myszki tańczącej, śpiewającej wraz z przyjaciółmi i przeżywająca najróżniejsze przygody. Nie dziwię się…choć same książeczki, przygody bohaterów Disneya, dialogi nie są najwyższych lotów.
Szczególnie to widać w przypadku książeczek: w których zapisanym zdaniom daleko do poziomu klasyki wierszyków dziecięcych. Nie wszystkie opowieści mają wyraźny morał, niektóre opowiadają o takich „oczywistościach”, że trudno domyśleć się, jaki był cel ich autora.
Najbardziej jednak uderza niechlujstwo wydawnicze, czyli niedopilnowanie poziomu prezentowanego produktu. Takiego błędu, jak na zdjęciu poniżej („świerzy”) po prostu trudno nie zauważyć…(kliknijcie dwa razy, by powiększyć)
Można wybaczyć brak przecinka po „powietrzu”, ale taki błąd ortograficzny jest wprost niewybaczalny. Nawet w książeczce dla dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać!
A Wy, często macie do czynienia z błędami ortograficznymi w wydaniach dla dzieci?
I co tu napisać: porażka…ręce opadają
O jaaaa….:(
straszne!!! aż sie odechciewa czytać!
Mocne, niestety, masakryczne!!!
Na pewno tego nie kupię ;)
No to się popisali. mamciu
Niestety nie jest to jedyny przypadek, ale jeden z wielu… Jak widać poziom wydawnictw dla dzieci pozostawia wiele do życzenia…
Oj tam, pewnie autor był dyslektykiem, bardzo się spieszył albo nie miał edytora tekstu:) Sama robię masę błędów więc po części rozumiem, ale jednak chyba przed drukiem ktoś to sprawdza? A może jednak nie…
Tylko odbiorcy to dzieci więc tym bardziej powinno być napisane bezbłędnie :)
Mam trzy takie książeczki i mam podobne wrażenie…nic ciekawego, słabo napisane, jeszcze gorzej wydane. no ale dzieciom paradoksalnie sie podobaja
Mordercze bledy!!!!
Może warto im wysłać słownik ortograficzny? Skoro nie znaja nawet narzedzia, jakim jest edytor tekstow?
Patrząc na to jaki jest poziom języka polskiego u młodzieży (12-16 lat) boję się co będzie się działo w przyszłości. Ciekawe czy takie wpadki nie będą powszechne…