Co piąte dziecko w Polsce odbierane jest rodzicom z powodów socjalnych. Dlaczego? Coraz głośniej mówi się o tym, że gminie opłaca się przekazać dzieci z ubogich rodzin do domu dziecka, bo nie musi wtedy dopłacać do świadczeń socjalnych.Wszystko za sprawą nowej ustawy przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która otworzyła drzwi licznym patologiom.
Domy dziecka opłacane są z funduszy powiatowych. Gminy natomiast mają pomagać rodzinom potrzebujących wsparcia. Niestety gminy są biedne i często nie stać je na to, by dopłacać rodzinom z trójką, czy piątką dzieci, by rodzice mogli opiekować się i wychowywać nierzadko liczne potomstwo. Łatwiej „wysłać” dzieci do domów opieki niż pomóc finansowo rodzinie przetrwać trudne chwile. W ten sposób instytucje przerzucają się obowiązkami. Tylko takie działanie czy „oszczędności” są iluzoryczne. W domu dziecka opieka nad dzieckiem może kosztować dwa do pięciu tysięcy złotych. Nie wspominając o tym, co najważniejsze: dziecko obierane rodzinom (niezależnie od powodu) to wielki dramat.
Rodzice żyjący skromnie i wychowujący dzieci bez luksusów muszą się ponadto mierzyć z licznymi stereotypami. W wielu instytucjach (pracownicy socjalni, kuratorzy, sądy) patrzy się na nich przez filtr: alkohol, przemoc, patologia. Rodziny doświadczają etykietowania i jego skutków, zanim ktoś zdecyduje się dotrzeć do źródeł i sprawdzić, jak rzeczywiście dane osoby sobie radzą. Tymczasem Europejska Konwencja o wykonywaniu praw dziecka wyraźnie podkreśla, że sąd to ostateczność, należy zaczynać od pracy z rodziną, czyli w przypadku biedy: państwo, czyli pracownicy socjalni powinni pomóc rodzicom znaleźć pracę. Tylko tyle, albo aż tyle…
Przyczyna problemu leży jednak zdaje się gdzie indziej. Pracownik socjalny ma obowiązek zgłosić każde podejrzenie o przemocy. Tymczasem od niedawna funkcjonuje przepis, który traktuje biedę, także biedę niezawinioną, jako objaw przemocy…Coraz częściej mówi się o tym, że zgłoszenia wysyłane są na wszelki wypadek, by nikt nikogo nie posądził o zaniedbanie. Do sądów coraz częściej trafiają sprawy, w których problem przemocy de facto nie występuje. I w ten o to sposób w Polsce coraz częściej odbiera się dzieci rodzicom.
Niestety przykre to bardzo co się w Pl dzieje, zamiast pomagać tym, co trzeba, oni zabierają dzieciaki z porządnych domów
Przerażające…
No tak najlepiej.Teraz rodzice ze strachu przed odebraniem dziecka nie będą sie zglaszac po rodzinnie,zasilki czy dodatki mieszkaniowe.Gmina zaoszczędzi a rodzice zostaną bez pieniędzy. Sama wczoraj pojechalam do mopr-u zasięgnąć informacji o dadatkach mieszkaniowych.Maz wlasnie stracil prace,ja urodzilam drugie dziecko i zostaliśmy z reka w nocniku. Pytam pania grzecznie co i jak.Pani rozmawiala ze mna tonem co najmniej nieuprzejmym,rzucając co chwilę hasla,przecież siedzicie w domu,co macie do roboty,albo pracy szukać a nie na zasilku siedziec. Wkurzylam sie porzadnie i powiedzialam wprost,ze to,ze mąż chwilowo nie,ma pracy,a ja wychowuje dzieci,nie oznacza,ze jesteśmy idiotami,analfabetami i trzeba nas traktowac jak margines spoleczny.Znalezlismy sie po prostu w trudnej sytuacji.Obydwoje mamy wyższe wyksztalcenie,obydwoje pracowaliśmy. Jestem w szoku,ze mozna tak traktować ludzi.
Moja Mama jest nauczycielką, kilka lat była kuratorem społecznym i ja to napiszę – Wcale nie jest tak łatwo rodzicom odebrać dziecko nawet przy podejrzeniu przemocy. Moim zdaniem, przyglądając się temu, jak to się działo w mojej okolicy, to jest wszystko nagonka mediów.
W szkole mojej Mamy, więcej dzieci jest ubogich niż tych „normalnie funkcjonujących”. Dzieci dostają śniadania w szkole, a tym „bogatszym” było smutno, więc mogą za śniadania dopłacać. I właściwie każde dziecko dostaje szkolne śniadanie, tylko niektórym rodzice dopłacają – 1,5zł dziennie. Za taką cenę można już kupić drożdżówkę i bułeczkę, dzieci dostają też mleko. Oczywiście bezpośrednio w piekarni, bez zarabiających na tym wszystkim pośredników.
Przy dobrym zarządzaniu można naprawdę wiele osiągnąć. Ale siedzieć w kącie i płakać jest łatwiej. Dodam, że znam wiele przypadków osób, którym się nie opłaca pracować, bo stracą prawo do zasiłku. To nie jest normalna sytuacja, że kobieta, której dzieci chodzą do szkoły nie idzie do pracy, bo jej się nie opłaca, bo „ma dzieci”. Znam też z goła inne przypadki, kiedy kobieta z 4 dzieci jest sama i wstaje codziennie o 4, żeby dojechać na 6 do pracy 15 km, a dzieci są na tyle zorganizowane, że dają sobie radę. Można? Można, jeśli tylko się komuś chce! (ta Pani dostała nawet dofinansowanie od gminy na prawo jazdy, bo widziano u niej inicjatywę)
„Sąd odebrał czwórkę dzieci rodzinie z Lubaczowa i umieścił w domu dziecka, bo w mieszkaniu było ciasno i biednie. Rodzice wynajęli nowy lokal, matka skończyła kurs zawodowy, ale – zdaniem biegłych – to wciąż za mało, by dzieci mogły wrócić do domu.”
Inny cytat
„Sąd rodzinny uznał, że nie będziemy w stanie dobrze zaopiekować się córką, bo żona cierpi na dziecięce porażenie mózgowe z niedowładem rąk i nóg oraz miewa lekkie napady padaczki, a ja nie mam samochodu, by w razie choroby dowozić córeczkę do lekarza – mówi zrozpaczony Mariusz Pers, ojciec Natalii.”
„Sprawa państwa Bajkowskich z Krakowa, później samobójstwo 16-latka z Suwałk, a teraz Matusikowie, którym odebrano szóstkę dzieci, bo byli biedni, a kiedy poprawili swoje warunki bytowe, wróciła do nich czwórka. ”
Ja sądom nie wierzę. Dawno nie wierzę w ich zawisłość…
Justyno, zgadzam się z Tobą. Takie postępowanie jest po coś. Rodzic, który nie poszuka pomocy, to rodzic, na którym się zaoszczędzi. Wiadomo o co w tym wszystkim chodzi…
Mimo to życzę odwagi i cierpliwości. Wszystko się ułoży. Trzymaj się!
Budująca Mama..no nie,to nie jest normalna sytuacja. Tylko opowiem Ci taka historie,bo moja mama jest nauczycielka klas 1-3 i ma w klasie niepelnosprawnego ucznia.Matka tego chlopca,ma jeszcze dwójkę dzieci,bierze na chlopca rentę i pracować nie moze,bo straci prawo do renty!Utrzymuje sie wiec z zasilkow rodzinnych i renty,bo dzieci wychowuje sama.Druga sytuacja,rodzice z 5 dzieci,dostawali zasilek,znalezli praceę i przekroczyli dochód o kilka zlotych.Pracują.ale co z tego skoro zyja biednie,bo państwo im nie pomaga?! Jak mozna nie narzekac,skoro ludzie naprawdę nie maja z czego żyć? Skoro są regiony jak u mnie,ze pracy jak na lekarstwo? Ja wiem,ze są i takie rodziny gdzie biora zasilek,bo się nalezy i maja wszystko w d…ale nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka,bo to zalosne. Powtarzam,to,ze ktoś nie ma chwilowo pracy,czy ze życie mu sie tak ulozylo,nie znaczy,ze jest sie nieudacznikiem. Kazdy ma prawo do gorszego okresu w życiu.I nie mowie tu o skrajnej patologii,gdzie alkohol leje sie litrami,bród i smród.
oczywiście, najlepiej byłoby oceniać ludzi na podstawie chęci i możliwości. To niestety bardzo trudne. Najgorsze jednak jest to, że przez tych, co wykorzystują Państwo, Ci którzy rzeczywiście potrzebują pomocy nie mogą na nią liczyć.
W cyuwilizowanym świecie rodzicom się pomaga, w PL dzieci się odbiera. Nie dość, że dzieci się odbiera nam w innych krajach, np w Niemczech, to to samo jest u nas w kraju. I tak siebie traktujemy, nie dziwota, że inni też nas tak traktują