6 najmniej potrzebnych produktów dla dzieci

Są takie produkty dla dzieci, bez których można się łatwo obejść. Ba, jeśli dłużej się zastanowić, są one całkiem zbędne.

Niektóre ładnie wyglądają, inne kuszą swoją funkcjonalnością, ale w konsekwencji zazwyczaj ich zakup podsumowujemy stwierdzeniem: nie było warto (oczywiście jeśli mamy odwagę przyznać się do błędu).

Jakie wyprawkowe decyzje można sobie podarować?

Baldachim nad łóżeczko

baldachimŁóżeczko lub kołyska ze specjalnym baldachimem wygląda pięknie. Zachwyca i rozczula. Tymczasem w praktyce tak szybko jak baldachim jest zamontowany, tak szybko po narodzinach dziecka wielu rodziców go dejmuje. Kawałek materiału przeszkadza podczas podnoszenia dziecka, często denerwuje, że zbiera kurz, zasłania dopływ powietrza.

Ponadto baldachim ogranicza dziecku widoczność, sprawia, że maluchowi, zwłaszcza w gorące dni, jest pod nim duszno…

No tak, ale nawet jeśli baldachim kupiliśmy, tyle, ile nacieszyliśmy nim oko, jest nasze. Na pewno na zdjęciach pokoju czekającego na maluszka będzie wyglądał świetnie. Tego nie można mu odmówić. A że potem się nie sprawdza…No cóż…

Analizator płaczu

analizator płaczu

Niektórzy utrzymują, że to działa. I trudno z tym polemizować, skoro ktoś tak twierdzi, to ma do tego prawo. My się nie zgadzamy. Mieliśmy okazję analizator przetestować i nie potwierdzamy, by był on skuteczny (więcej na ten temat). Bliżej mu do bubla, czy produktu, który daje dobrze zarobić na obawach rodziców, niż do realnie dobrej jakości urządzenia.

Ponadto abstrahując od produktu i jego sposobu działania, każdy świadomy rodzic powinien sam nauczyć się „mowy niemowlaka”. Wystarczy odrobina wrażliwości, chęci i czasu, by rozpoznać potrzebę dziecka. Rzecz jasna nie jest to możliwe zawsze, bo nauka to proces ciągły i nigdy nie będziemy mieli pewności, że w każdej sytuacji będziemy dziecko rozumieć. Jednak jesteśmy rodzicami i z tym musimy się pogodzić.

Jest coś jeszcze: psychologowie podkreślają, że taki „gadżet” stanowi kolejną przeszkodę między rodzicem a dzieckiem i nie pozwala na wykształcenie się prawdziwej, mocnej więzi.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Skonsultuj się z lekarzem.

Kobieta, żona, matka. Po krótkim zastanowieniu - właśnie w takiej kolejności. Nie lubi przesady oraz forsowania tylko jednego trendu w wychowaniu.

Komentarze

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

  1. Wioleta Wioleta

    Z opisanych produktów początkowo używaliśmy myjki. Dość często je zmienialiśmy ale efekt był taki, że ciągle była niedosuszona i zawierała masę bakterii. Więc wystarczyła woda, płyn i ręka. Teraz już gąbka jest bardziej potrzebna np. do szorowania brudnych kolan po całodziennej zabawie na dworze:)

  2. HelowaMama HelowaMama

    Hehehe, zgadzam się ze wszystkim, z wyjątkiem termometru ! Może jestem kosmitką, ale nadal go używam:D

  3. MartaB MartaB

    Podgrzewacz do chusteczek-pierwszy raz slysze o takim cudenku ;-) co do reszty przedmiotow zgadzam sie w 100%-mialam i nie uzywalam:) pieniadze wyrzucone w bloto, gadzety rzucone w kat…

  4. Malwina Malwina

    ja bym dodała do tej listy: karuzelę na łóżeczko, rożek, i bluzeczki spodenki itp rozmiar do 68. Mój Kuba był ubierany tylko w śpiochy do trzeciego miesiąca inne rzeczy są mało wygodne do zakładania i ściągania. Używam termometru a nawet 2 :-)

  5. Agata Agata

    Nie zgadzam się z baldachimem i z koszem na pieluszki. Baldachim przydał się nie ze względów estetycznych,tylko synek do 5 miesiąca spał w „kołysce” z daszkiem i w dużym łóżeczku nie mógł się odnaleźć. Baldachim pozwolił na ograniczenie mu przestrzeni i udało się przełożyć go do większego łóżeczka. Kosz na pieluchy kupiliśmy późno, bo 1 10 miesiącu, ale żadne woreczki zapachowe, ani częste wynoszenie śmieci nie pozwalały na pozbycie się nieprzyjemnego zapachu. Kosz sprawdza się w 100%, choć fakt, że worki tospory wydatek…

  6. monika06 monika06

    przez upor meza kupilismy termometr jako jedyny gadzet z listy, przyznam szczerze ze okazal sie kompletnie nie potrzebny;( poczatkowo do wanienki wkladalam na dno pieluszke tetrowa-choc sama nie wiem po co bo dziecko i tak trezebabylo podtrzymywac;(
    jak dla mnie to naprawde zbedne wydatki, a wszyscy doskonale wiedza, z sa naprawde wazniejsze rzeczy;)

  7. azja azja

    Jako początkująca mama kupiłam mnóstwo gadżetów, które okazały się niepotrzebne! Szalałam tez z pieluchami, tzn. tylko pampersy, bo najlepsze!!!! Po jakims czasie zmądrzałam,a przy drugim dziecku ograniczyłam się do wersji mega minimum :). Zaskoczył mnie podgrzewacz do chusteczek!!!!

  8. Agnieszka Agnieszka

    ja dodałabym jeszcze przewijak. Zbędny wydatek :)

  9. Kasia Kasia

    co do przewijaka zgadzam się z przedmówczynią – do przewijania zupełnie zbędny.
    Ale o dziwo znaleźliśmy dla niego trochę inne zastosowanie – służy nam jako miejsce do ubierania maluszka w łazience :), wykorzystywany jest więc raz dziennie ale lepsze to niż ….
    elektryczny laktator
    To jego umieściłabym na szczycie listy zbędnych wydatków . Karmiłam córkę piersią przez 6 miesięcy (po tym czasie wyszły dwa ząbki i córa wybrała smoczek i butlę). W ciągu pół roku skorzystałam z niego może 10-15 razy. Przy kwocie 280 zł, jaką musiałam za niego zapłacić – kompletna pomyłka.

  10. xxxxxxx xxxxxxx

    ooo podgrzewacz do chusteczek, nigdy o takim czymś nie słyszałam:p czego to ludzie nie wymyślą :p

  11. miraga miraga

    Termometr jak najbardziej używaliśmy, kosztował grosze i naprawdę dzięki niemu czuliśmy się początkowo pewnie. Poza tym był w kształcie rybki, więc gdy córcia podrosła, to miała dodatkowa zabawkę w wanience.
    No i baldachim mieliśmy. Wyglądał cudnie i w niczym nie przeszkadzał. Jeśli chodzi o zbieranie kurzu – po prostu trzeba go prać z pościelą i tyle.

    Według mnie co jest nam zbędne zależy też od naszych finansów. Ja osobiście nie zdecydowałabym się na ten specjalny kosz na pieluchy, bo mnie na to nie stać. Ale to nie jest powód by taki produkt w ogóle eliminować, jak ktoś ma na niego środki.

  12. Ania Ania

    Ja też się zaopatrzyłam w termometr i myjki. I rzeczywiście niepotrzebnie, termometr użyty 5 razy, myjki 2 razy. Ale co do kosza na pieluchy to się nie zgadzam. Jest drogi, ale warto. Przynajmniej my się od niego uzależniliśmy. A przewijak też się przydał przez pierwsze pół roku, zaoszczędził mi przynajmniej wtedy bólu kręgosłupa. Widać każdy ma inne preferencje.

  13. ANKA35 ANKA35

    O podgrzewaczu chustek do pupy słyszę pierwszy raz. Bardzo absurdalne, zgadzam się. Pieniądze wyrzucone w błoto.

  14. Ewa Ewa

    O podgrzewaczu do chusteczek dowiedziałam się zdecydowanie za późno – moje dziecko wyrosło z pieluszek i nie potrzebujemy już takiego wynalazku, ale gdybym dowiedziała się o nim w ciąży to na pewno zostałby zakupiony. Nie oszukujmy się – zimą chłodne dłonie nie ogrzeją chusteczki w kilka sekund to raz, a dwa – czasami jedna chusteczka nie załatwia sprawy, i co wtedy? ;)
    Próbowałyście kiedyś na sobie wytarcie nawilżaną, zimną chusteczką? Jeżeli nie to zachęcam :) Zmienicie zdanie co do tego produktu. Przy drugim dziecku na pewno zakupię :)

    • Dorota Dorota

      :) To potwierdza, że od każdej zasady są wyjątki :)

  15. Nika Nika

    Potwierdzam termometr do wody i myjki zbędne rzeczy. Kupiłam przy pierwszej córce i użyłam parę razy i poszły w kąt. Przy drugiej córeczce już nawet nie patrzyłam w ich kierunku . Kosz na pieluchy był nam totalnie zbędny bo pieluchowaliśmy wielorazowo więc potrzebowaliśmy wiaderka ma brudne pieluchy a później wszystko do prania. A podgrzewacz do chusteczek w ogóle wydaje mi się absurdalny. My po prostu używaliśmy ciepłej wody i wacików. Mniej chemii ale wiadomo każdy ma inne preferencje.

Zobacz również