Nie brakuje rodziców wymagających od swoich dzieci wysokich umiejętności kontrolowania emocji. Tymczasem ci sami rodzice często sami miewają problem, by zachować zimną krew w trudnej sytuacji i nie wybuchnąć. Zdarza się im przeklinać, gdy poziom irytacji sięga zenitu, wrzeszczeć, a nawet zachowywać irracjonalnie, kopiąc fotel, czy rzucając z wściekłością talerzem.
Jeśli zatem nad nami dorosłymi uczucia mają przewagę, to co ma powiedzieć małe dziecko dopiero uczące się życia? Czego można wymagać od dzieci? Jak podchodzić do ich bardzo zmiennej emocjonalnie natury, by wspomagać rozwój, a nie krzywdzić?
Zaprzeczanie emocji, którą przeżywa dziecko, nie poprawia sytuacji. Nie sprawi, że dziecko się uspokoi
„Nie płacz, przecież nic się nie stało”. „Nie bój się, no czego się boisz, chodź już”. „To nie będzie boleć, nie marudź”.
Wielu rodziców, dziadków i opiekunów wygłasza tego typu zdania, wierząc, że w ten sposób pomaga dziecku. Umniejszając uczucia malucha, bagatelizują ich znaczenie. Czasami nawet im zaprzeczają, próbując opanować trudną sytuację. Wydaje im się, że jeśli powiedzą, że nie ma się czego bać, dziecko zrozumie, że zachowuje się irracjonalnie. Zazwyczaj robiąc tak, oczekują, że kilkulatek się uspokoi, wyciszy, postąpi po myśli opiekuna. Paradoksalnie często dzieje się na odwrót. Maluch, zamiast wsparcia, którego tak usilnie potrzebuje, dostaje komunikat – „nawet mama/tata/babcia mnie nie rozumieją, smutno mi jeszcze bardziej” lub „coś ze mną nie tak”.
Zaprzeczanie emocjom to, coś co robimy na okrągło. Niestety to częsty błąd. Emocje to uczucia, które po prostu są, często niezależne od logiki, myślenia życzeniowego, osobistych pragnień. Dziecko pod tym względem w niczym nie rożni się od dorosłego. Potrzebuje zrozumienia i wsparcia. Dlatego lepiej odbierze słowa: „oj to musiało boleć, ale zaraz przestanie” niż: „przecież nic Ci nie jest, po co płaczesz”.
Wszystkie emocje powinny być akceptowane przez opiekuna
Nie ma emocji złych i dobrych, negatywnych i pozytywnych. Każda emocja jest ważna, bo o czymś nam komunikuje i pomaga poradzić sobie z trudną sytuacją.
Dziecko ma prawo czuć złość, smutek, zazdrość. Rolą rodzica jest nauczenie dziecka rozpoznania tych emocji, nazywania ich oraz…umiejętności radzenia sobie z nimi. Emocje muszą być wyrażane. Jeśli dziecko będzie je kumulować, zamiast dać im upust i pozwolić im odejść, sprawi, że emocje obrócą się przeciwko niemu. Stąd prosta droga do problemów emocjonalnych.
Czy zatem pozwolić dziecku na wszystko?
Oczywiście nie.
Rodzic ma prawo, a nawet powinien – wyrażać swój sprzeciw przeciwko pewnym formom wyrażania emocji. Nie może akceptować wszystkich sposobów ekspresji uczuć. I właśnie na tym polu niezbędna jest praca z dzieckiem, by nauczyć malucha, jak radzić sobie z emocjami, które biorą nad nami górę, jak przy ich udziale nie krzywdzić siebie i innych.
Nie można wymagać od dzieci błyskawicznego uspokajania się
Rodzic nie powinien wymagać od dziecka, że na zawołanie przestanie płakać. Maluch nie posiada tej umiejętności. Podobnie zresztą jak niejeden dorosły. Także i my w obliczu tragedii możemy ronić łzy godzinami. Zdarza się, że odczuwamy przez wiele dni wściekłość, mimo że tego nie chcemy. Denerwujemy się, ale nie potrafimy sobie poradzić z emocjami, które nie dają nam spokoju. Nie dziwmy się zatem, że dziecko również może mieć problem z tym, co czuje.
Ważne, by wraz z rozwojem dziecka rosła jego zdolność do samodzielnego opanowywania swoich emocji. Maluch powinien umieć sobie poradzić na tyle z emocjami poza domem, by móc ukoić je bez pomocy mamy czy taty. Tutaj pomocna może być ulubiona zabawka, pani w przedszkolu. Wraz z upływem kolejnych lat starsze dziecko powinno umieć przesunąć w czasie moment zmierzenia się z emocjami na spokojnie, w domu, w kontrolowanym środowisku, w którym można ponownie omówić to, co się danego dnia wydarzyło.
Komentarze